Obiecaliśmy Maksowi wyjazd do Rio Safari Elche, leżące właśnie w miasteczku Elche, oddalonym od nas o 40km. Wyjeżdżamy kole 9 rano, by przed południem zwiedzić zoo. Trasa do Elche jest nam znana, gdyż tak samo się jedzie do Alicante i dopiero blisko miasta jest odbicie. Wjeżdżamy do centrum miasta, w którym nigdy nie byliśmy a robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. Generalnie Elche słynie z tego, iż niemal w ścisłym centrum znajduje się park palmowy z niemal 2 milionami palm i jest on wpisany na listę UNESCO, w pobliżu parku palm też jest mnóstwo, właściwie to są niemal wszędzie i chyba rozsiewają się same, gdyż na niemal każdym kawałku wystającej z asfaltu ziemi jakaś palma wyrasta… natomiast w mieście znajduje się znamienita fabryka obuwia skórzanego znanego na całą Hiszpanię i nie tylko… jedziemy jednak dalej szukając bilbordów z informacją jak dojechać do zoo, nic jednak nie potrafimy znaleźć, ale za to znajdujemy informację turystyczną, więc Dorotka się tam udaje. Wraca z mapą oraz kupiła za 3 eur vouchery ze zniżkami 50% na zoo ? okazuje się że do zoo jest 10km w stronę morza, więc śmigamy tam, robi się coraz cieplej i plan jest taki, że ja z Maksem idziemy do zoo a Dorotka z bestią zostają gdzieś w cieniu i poczekają. W kasie Pani nas informuje, że pies do zoo też może wejść ? nie musi mieć kagańca, tylko nie może straszyć papug hehe na co wyrażamy zgodę (nie będziemy straszyć ptaszorów i papug też), znowu szok, do zoo z psem hahaha u nas to niezbyt widzę w kraju, już nie mówiąc o tym, że doberman bez kagańca miałby co chwilę złośliwe komentarze przechodzących ludzi… wchodzimy więc wszyscy, na początek z Maksem wchodzimy do wagonika, którego ciągnie Jeep i zwiedzamy zoo jadąc bardzo powoli. Większość zwierząt ma bezpośredni kontakt z nami, ale nie wykazują zainteresowania. Podróż trwa około 20 minut, bardzo przyjemnie przemykamy kilka metrów od żyraf, strusi, antylop oraz czegoś z wielkimi rogami jakby bawołów. Kolejną część zoo zwiedzamy już piechotą, robi się coraz cieplej, więc postanawiamy wejść do baru, jedynego w zoo. Bar znajduje się przy wielkich klatkach z lemurami, które co chwilę straszliwie hałasują. Kupujemy zimne małe piwko i zwiedzamy resztę. Są pokazy fok, papug itp. Generalnie jak dla mnie – średni obiekt, ale biorąc pod uwagę bliski kontakt ze zwierzętami uważam, że warto było. Dla wybierających się do Rio Safari dam wskazówkę, że znajduje się ono przy Santa Pola, małym miasteczku znajdującym się pod Elche, wracamy więc drogą powrotną inaczej niż przyjechaliśmy, omijając centrum, ale wiemy, że wrócimy do tego miasta kiedyś….1